Kalendarium: 23 sierpnia 1820 r. wielki pożar, strawił znaczną część Buska
23 sierpnia 1820 r. wielki pożar, strawił znaczną część Buska. Była to – zerkając do Wikipedii – druga w historii miasta wielka pożoga. Wcześniej wielki ogień mocno zniszczył miasto sióstr norbertanek w 1563 r.
– Warto przypomnieć wszystkim, że dokładnie 200 lat temu Busko strawił ogromny pożar. – napisał wczoraj, 23.08.2020, w mailu do redakcji pan Piotr.
– Niestety w 1820 r. wielki pożar zniszczył prawie doszczętnie zabudowania. Zubożali mieszkańcy kopali doły i w nich zamieszkiwali. Podniesienie się z upadku trwało długo, właściwie do momentu, kiedy napoleoński generał Feliks Rzewuski – wówczas dzierżawca Buska, rozpoczął leczenie wodami mineralnymi. – tyle o tym tragicznym wydarzeniu wspomina Towarzystwo Miłośników Buska na swojej e-stronie, w rozdziale Historia miejscowości
Jarosław Kruk: Panie Piotrze, uprzejmie dziękuje za przypomnienie 🙂 Tyle informacji udało mi się „na szybko” wyszukać. Przykro przyznać, ale w Busku bardzo mało wiadomo o Busku, w szczególności o jego blisko 750 letniej historii… Warto by to chyba zmienić – może w kasie miejskiej znalazłyby się na to stosowne środki. Są źródła, są historycy – brakuje woli.
Bez znajomości historii nie ma patriotyzmu, w szczególności tego lokalnego. Wiem to, bo sam tego doświadczyłem. W podstawówce nie pamiętam kto mnie uczył historii. W LO wiedzę o przeszłości przekazywał nam profesor Zbigniew Sobota. Choć robił to – oceniając z dzisiejszej perspektywy, a w szczególności porównując ze współczesnymi programami – w sposób moim zdaniem dobry, to jednak nie dało mi to tego, co nieco lat później samodzielne studiowanie przeszłości Buska po powrocie do niego w 2007 r. – spójnej wiedzy o bogatej przeszłości tych stron, o wielu znaczących wydarzeniach historycznych (często dla całego państwa) i budzącego się w ślad za tym poczucia tożsamości, lokalizacji w przestrzeni świata i poczucia wartości i dumy z bycia Buskowianinem. Historia jest bowiem znakomitym „ukorzeniaczem”, który sprawia, że z przelotnego „ptaka” zmieniasz się w miejscowego „krzaka”, nawet jeśli tu w danym czasie nie mieszkasz.
Wydaje mi się, że warto przy okazji tego wpisu poczynić drobne sprostowanie odnośnie wzmianki TMB o generale Feliksie Rzewuskim. W 2013 r., gdy władze samorządowe słonecznego miasta czyniły przygotowania do uchwalenia Świętego Norberta z Xanten patronem grodu nad Maskalisem, pracując w CIT miałem okazję kontaktować się z kieleckim historykiem i archiwistą, panem Dariuszem Kaliną. Ten wielkiej wiedzy regionalista, bodaj na tę okazję przygotowywał monografię „MIASTO BUSKO I JEGO ZDRÓJ”. Jednak, na krótko przed wyznaczoną datą uroczystości patronalnych, władze odstąpiły od pomysłu powierzenia miasta opiece świętego Norberta. Ponoć na przeszkodzie stanęła niemiecka narodowość założyciela zakonu norbertanów. Zapewne to spowodowało, że dzieło pana Dariusza Kaliny ukazało się drukiem bodaj dopiero w 2014 r.
Niestety, jeszcze nie zapoznałem się z tą książką i nie wiem czy i ile wiadomości jest na jej stronach o pożodze 1820 roku. Pamiętam jednak sporo z ówczesnych rozmów z panem Dariuszem o Busku i m.in o Feliksie Rzewuskim. Wynikało z nich, że nie był on bynajmniej generałem napoleońskim, nawet nie wiadomo czy służył w wojsku. Ale pewne jest, że posiadał on dobre kontakty z wojskowymi rosyjskimi i był sprawnym menadżerem. Bodaj właśnie te dwa walory, plus oczywiście lokalne wody siarczkowe, sprawiły że w Niecce Nidziańskiej, w krainie miłka wiosennego, powstał leczniczy kurort w Busku.
Feliks Rzewuski, z tego co mówił pan Dariusz, wykoncypował słusznie, że skoro „buska siarka” leczy od wieków choroby skóry u zwierząt, to można by to jej działanie wykorzystać komercyjnie do kurowania najczęstszej bodaj wtedy w wojsku dolegliwości, grzybicy stóp. Udało mu się zainteresować pomysłem odpowiednich carskich generałów i na tej bazie przygotował on – mówiąc dzisiejszym językiem – biznesplan budowy zdrojowych Łazienek i leczenia w nim nóg sołdatów. Przedsięwzięcie wydało się atrakcyjne, bowiem udało się pozyskać inwestorów i dzięki spółce kapitałowej zrealizować temat. I tak w 1836 r. doszło do otwarcia Łazienek, nazywanych dziś, od nazwiska ich włoskiego projektanta, Sanatroum Marconi i rozpoczęła się trwająca po dziś dzień era Buska-uzdrowiska.
◙ Podobne informacje:
I ❤ BZ: Herb Buska – słońce? monstrancja? czy po prostu słoneczna monstrancja?
JKR: W moim mieście wyrąbali Małpiak… – a miał być Park linowy – aktualizacja – prezentacja
? nm: Wycinka jesionów w centrum Buska-Zdroju budzi kontrowersje. Burmistrz: – To zgodne z prawem
ED: Szefowa Willi Wiślica w Busku: Zostaniemy wykończeni przez… słupek | [FOTO]
6 odpowiedzi na “Kalendarium: 23 sierpnia 1820 r. wielki pożar, strawił znaczną część Buska”
Panie Jarku, Proszę o sprostowanie daty w ostatnim zdaniu komentarza. 1836 nie 1936:). Taki, w slangu urzędniczym, „oczywisty błąd pisarski” ;).
Zrobione! czeski błąd 😉 dziękuję uprzejmie za korektę!
Dziękuję! Super. Malo kto o tym wie. Nikt przez cały czas nauki w buskich szkolach nie wspomniał o tym wydarzeniu ani razu.
Dobre mi grzybica… Tym żaden wojskowy by się nie zajął. Wówczas w jednostkach królowały choroby którym patronuje rzymska bogini Wenera. Nikt sołdatów nie wpuściłby do ekskluzywnych łazienek. Dla nich były namioty a dzierżawca klasztoru Feliks Rzewuski początkowo nic nie miał do budynku (sanatorium Marconi) wystawionego przez żydowską spółkę. Dużo w tym artykule przekłamań ale dobrze,że ktoś w ogóle poruszył temat.
Rację ma mój poprzednik inny Piotr. Rzewuski osobiście cierpiący zainteresował się źródłami, które jemu pomagały. Rzeczywiście to choroby weneryczne przyciągały do Buska i to Rzewuski w spalonych zabudowaniach poklasztornych organizował kąpiele już od 1826r. Żydowska spółka, która w 1836 otwarła łazienki w dzisiejszym parku zdrojowym, tak marnie zarządzała przedsiębiorstwem, że konieczne było aby Rzewuski przejął kierownictwo. Osobiście nie dorobił się on majątku z kuracjuszy, zmarł w niedługim czasie w 1841r. Żył z handlu alkoholem. Miał kontakty z władzami carskimi, które gremialnie przysyłały żołnierzy, aby siarką leczyć wstydliwe choroby. Dobrze,że ktoś przypomina nam przeszłość miasta.
Przyłączę się, jeśli można, do rozważań: przedstawione w artykule informacje dotyczące historii Buska i okoliczności powstania Łazienek Marconiego – tak jak napisałem – zaczerpnąłem z rozmów o Busku i o Feliksie Rzewuskim, przeprowadzonych z historykiem i archiwistą, panem Dariuszem Kaliną. Czytając powyższe komentarze i sugestie, że głównymi schorzeniami leczonymi wodami siarczkowymi były nie grzybice ale choroby weneryczne – nie mając wykształcenia lekarskiego – nie potwierdzęi nie zaprzeczę. Ale, podchodząc do tematu zdroworozsądkowo, powiem, że prawda zapewne jest gdzieś po środku. Zapewne w Busku leczone były dolegliwości pochodne „chorób, którym patronuje rzymska bogini Wenera”, ale sądzę także, że również i grzybice stóp żołnierzy były też leczone. W tamtych czasach, początek XIX wieku, trzon armii stanowiła piechota, a piechota – jak to mówią – „walczy nogami” – ogromne znaczenie miała wtedy szybkość przemieszczania się „z buta” żołnierzy. A w tym ogromnie pomocne były zdrowe nogi i zdrowe stopy. Stąd też, uważam, że to co podaje do wiadomości pan Dariusz Kalina jest prawdą historyczną, jak również prawdą jest to, że leczono dolegliwości pochodne chorób wenerycznych. Jedno nie wyklucza drugiego.
Pozdrawiam!