nm: Radni chcą wstrzymania wycinki drzew w lasach na terenie Kielc | JKR: A w Busku?…
░ Radni chcą wstrzymania wycinki drzew w Kielcach
Pół roku radni podjęli inicjatywę wstrzymania wycinki drzew w Lasach Państwowych w granicach miasta. W wyniku tej interwencji doszło do spotkania roboczego władz Regionalnej Dyrekcja Lasów Państwowych w Radomiu, władz Kielc oraz radnymi.
Jednym z efektów spotkania było przygotowanie przez miasto listy tras najbardziej atrakcyjnych turystycznie dla mieszkańców miasta.
– To lista miejsc, które miałyby być objęte szczególną ochroną przed wycinką. Wskazaliśmy na niej między innymi szlaki turystyczne i rowerowe – informuje Michał Braun.
░ Lasy reagują
I dodaje, że otrzymał pisemną odpowiedź z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, z której wynika, że powstanie mapa, która pozwoli zagospodarować tereny leśne w mieście na cele turystyczne. Czytamy w niej między innymi:
„W związku ze szczególnym znaczeniem lasów dla miasta Kielce i jego mieszkańców podjęliśmy decyzję, dotyczącą zlecenia opracowania o nazwie „Koncepcja zagospodarowania turystycznego dla Nadleśnictwa Kielce”. Zostanie ono wykonane przez ekspertów z Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej, posiadających doświadczenie w tej dziedzinie. W grudniu planowane jest robocze spotkanie w tej sprawie. Po nim i formalnym zleceniu opracowania zaprosimy przedstawicieli Miasta Kielce do udziału w uzgodnieniach dotyczących przedsięwzięcia.(…) Dziękujemy za przesłane informacje o miejscach i trasach najczęściej wymienianych przez mieszkańców miasta jako ważne dla nich i często odwiedzane. Z przesłanych lokalizacji Nadleśnictwo Kielce utworzyło roboczą mapę będącą wyjściem do dalszych szczegółowych analiz”.
>>> Kilkaset milionów ptaków zniknęło w Europie w ciągu ostatnich 40 lat <<<
geekweek [23.11.2021]: – Wyniki najnowszych badań naukowców przedstawiły niepokojące dane dotyczące populacji ptaków w Europie. W ciągu ostatnich 40 lat zniknęła z europejskiego nieba jedna szósta wszystkich ptaków, co daje łącznie liczbę ponad 620 milionów osobników…♂
Radny Michał Braun jest zadowolony z propozycji Lasów Państwowych.
– To sukces w działaniach na rzecz Kielc zielonych i przyjaznych środowisku przez zaprzestanie wycinki drzew w lasach na terenie miasta. Cieszę się, że nasze działania przynoszą efekt, który odczują mieszkańcy miasta oraz turyści. Czekamy na projekt koncepcji i będziemy dalej reprezentowali mieszkańców w działaniu sprzeciwiających się wylesianiu terenów miasta – komentuje Michał Braun, przewodniczący Klubu Radnych
Radna Anna Myślińska…– cały artykuł na źródłowej stronie kielce.naszemiasto.pl♂
Jarosław Kruk: Uzdrowiskowe, szczycące się leciwym zabytkowym Parkiem Zdrojowym – zielonymi płucami kurortu – miasto Busko-Zdrój dzieli od Kielc kilkadziesiąt kilometrów, ale także, jeszcze więcej dystansuje, jak widzę z artykułu, podejście lokalnych władz samorządowych do ekosystemów miejskich.
W świętokrzyskiej perle uzdrowiskowej odwiedzanej corocznie przez setki tysięcy kuracjuszy i gości od kilku lat wyrzyna się bezrefleksyjnie kolejne enklawy zieleni, betonuje kolejne połacie terenu, zaś w stolicy województwa, moim zdaniem dużo zasobniejszej w zieleń, jak widzę, walczy się o to by zachować jak najwięcej drzew… W Kielcach walczy się nawet o drzewa, które w zasadzie nie są ani parkiem, ani rezerwatem, ale są standardową uprawą Lasów Państwowych i – podobnie jak koszone przez rolników w żniwa zboże, które dojrzało do zbioru – posadzone w celu pozyskania drewna, pielęgnowane przez leśników przez kilkadziesiąt lat, osiągnęły obecnie wiek rębny.
A mówi się, że podobno przykład idzie z góry… Jak widać nie do końca jest to prawda.
Patrząc na to co zrobiono w Busku z Małpim Gajem czy np. wyrżniętym praktycznie do zera blisko stuletnim mini laskiem między sanatorium Rafał a ulicą Starkiewicza , a teraz z usychającym po rewitalizacji, leciwym, wielce fotogenicznym bukiem czerwonym, jeszcze do niedawna zdrowo rosnącym obok drugiego buka – bliźniaka, vis-a-vis sanatorium Marconi, żałuję bardzo, że w grodzie nad Maskalisem ze złotą monstrancją w herbie nie mamy w Radzie Miejskiej Michała Brauna i Anny Myślińskiej…
Beton wiąże normowo 28 dni, drzewa by osiągnąć dostojność potrzebują lat – kilkudziesięciu, kilkuset…
▲ Rewitalizacja Małpiego Gaju w Zdroju w 2017 r i pamiątki po niej.
◙ Podobne informacje:
JKR: W moim mieście wyrąbali Małpiak… – a miał być Park linowy – aktualizacja – prezentacja
nm: Drzewa skazane na śmierć? Kontrowersje wokół parku linowego w Busku-Zdroju [ZDJĘCIA]
Franciszek Rusak: Rewitalizacyjny walec – Czuj, stary pies szczeka!
TVN: ? ,,Zastraszyć dziennikarza”. Superwizjer -Lokalne media. Cena niezależności
7 odpowiedzi na “nm: Radni chcą wstrzymania wycinki drzew w lasach na terenie Kielc | JKR: A w Busku?…”
Są tacy którym się podoba podświetlony jak lunapark na różne kolory Stary Park, ale dla mnie teraz to jest on podobny do burdelowej dzielnicy czerwonych latarni w Hamburgu, którą kiedyś miałem okazję zobaczyć nocą. Sorry za skojarzenie, ale dokładnie tak mi się kojarzy.
Panie Redaktorze niech pan koniecznie pojedzie na ulicę 1 Maja i zobaczy jak w środku europejskiego uzdrowiska wygolony został do ziemi piękny zagajnik, który jeszcze do niedawna rósł od bazarku do parkingu, wydajnie przemieniał dwutlenek węgla w tlen i był siedliskiem wielu ptaków. Zgroza i przerażenie. Komu on przeszkadzał? Czy oni chcą zabetonować wszystko? Dokąd to wszystko zmierza?
A na łączniku między Armii Krajowej a Mickiewicza między boiskiem a parkingiem przy KRUS, od strony ogólniaka, w tym tygodniu zniknęło ostatnie drzewo.
Ciekawe kiedy się wezmą za drzewa przy nieczynnej fontannie obok KRUS. Bo że się za nie wezmą to raczej pewne 🙁
No cóż, będziemy oddychać świeżym powietrzem wydalanym przez kostkę brukową.
Czy może mi ktoś wytłumaczyć jak to jest, że palenie zgrabionej zwiędniętej trawy lub liści na mojej działeczce jest obecnie jest zakazane, ścigane przez straż miejską i surowo karane bo produkuje się jakoby trujący dwutlenek węgla CO2 (tlenek węgla CO to rozumiem trucizna, ale CO2?!) a przecież tysiące lat ludzie mieszkali w jaskiniach, szłasach, kurnych chatach, w których nie było wentylacji czy komina, palili ogniska by się ogrzać i przygotować jedzenie i cały czas oddychali wydobywającym się z tych ognisk dymem i dwutlenkiem węgla CO2 i żyli, żyli, żyli bez lekarstw, lekarzy, szpitali. Zakazane jest palenie trawy, liści, gałęzi, drewnem w kominku w Krakowie, a tymczasem całkiem legalnie i w biały dzień każdy już chyba rolnik kilka lub już nawet kilkadziesiąt lub kilkaset razy w roku rozpyla na polach tysiące litrów, tony ciężkiej, trującej, rakotwórczej szkodliwej chemii (wystarczy spojrzeć na opisy na ulotkach i opakowaniach) którą wszyscy później niesioną wiatrem wdychają ludzie i zjadają w produktach spożywczych. Dziś Roundup w mniejszym lub większym stężeniu jest już chyba we wszystkim. A to tylko jeden specyfik z całej gamy chemii używanej w obecnie w rolnictwie. I to jest legalne, to można reklamować w telewizji i i za to nikt nikogo nie ściga i nie karze. Czy może mi ktoś wytłumaczyć jak to jest?
Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest następująca:
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Jak mawiał bodaj Wojciech Sumliński, wystarczy prześledzić przepływy finansowe i można wiele wyciągnąć z tego wniosków. Na używaniu wszelkiej maści oprysków zarabia się poczwórnie:
-Po pierwsze zarabia koncern produkujący pestycydy.
-Po drugie zarabia właściciel farmy, ponieważ ma większe i lepsze zbiory. Warto dodać, że właścicielem farmy może być koncern/korporacja mająca udziały tak w koncernach chemicznych jak i w farmach. Ponoć jednym z największych posiadaczy ziem rolnych w USA jest sam… Bill Gates.
-Po trzecie skutkiem stosowania chemii w żywności są zachorowania na nowotwory. Nie muszę chyba mówić, jak droga jest terapia onkologiczna, a więc zarabiają na tym krocie koncerny farmaceutyczne.
-Po czwarte, osoba chora onkologicznie nierzadko umrze przedwcześnie, więc skorzysta na tym fundusz emerytalny, należący z reguły do jakiegoś koncernu, jakiejś korporacji.
A teraz pomyśl, czy ktoś skorzysta na tym, że spalisz liście? Otóż nikt na tym nie skorzysta, a chodzi przecież o to, żeby ktoś zarobił na Tobie. Dlatego też musisz je oddać, na czym zarobi firma wywożąca odpady. Zarobi też firma produkująca worki foliowe, w które musisz popakować te liście do wywozu. Żeby Cię jednak nie kusiło je spalić, na czym nikt nie zarobiłby, to masz groźbę kary w postaci mandatu, a więc nawet „jak nie dasz zarobić na sobie” i je spalisz, to zapłacisz mandat i budżet na tym zarobi.
Pytanie gdzie tu jest ekologia? Produkcja tych worków, ich składowanie bądź utylizacja, paliwo zużywane przez pojazd do wywozu odpadów, itd. Przecież to wszystko emituje zanieczyszczenia i zużywa energię, której produkcja powoduje zanieczyszczenie środowiska. Co jest bardziej zanieczyszczające środowisko: Dym ze spalanych liści, czy energia i zanieczyszczenia związane z produkcją worków, ich wywozem wraz z liśćmi, składowaniem, recyklingiem? Moim zdaniem nie ma w tym żadnej ekologii, a liczy się tylko zysk.
DLACZEGO NIE WOLNO CI PALIĆ LIŚCI I TRAW? BO NIKT NA TYM NIE ZAROBI!
Jest taka ciekawa scena czy raczej fragment w serialu biograficznym o Annie German. Jest wojna, Anna German przebywa z córką bodaj w jakimś zapyziałem kołchozie u ruskich i by przeżyć i mieć coś do jedzenia pracuje ramię w ramię z innymi wieśniaczkami w tym kołchozie. Pewnego dnia dociera do tego kołchozu wiadomość, że władza postanowiła opodatkować drzewa jabłoniowe, by od ludzi wyciągnąć kolejne pieniądze. I jaka była reakcja kołchoźników na to? Oni by nie płacić kolejnego haraczu władzom wzięli i wycięli wszystkie jabłonnie. Coś podobnego ma miejsce teraz u nas. Pod przykrywką ekologii wprowadza się kolejne utrudnienia dla obywateli. Jak świat światem, ludzie palili gałęzie, liście, trawę, drewno by móc żyć, usmażyć lub ugotować jedzenie by nie umrzeć z głodu, ogrzać się by nie zamarznąć. Palili ogniska, siedzieli w ich dymie, wdychali dwutlenek węgla powstający przy spalaniu drewna i i dzięki temu żyli, bo bez ognia ludzkość by dawno wyginęła. Teraz zabronione zostało palenie liści, trawy, drewna bo jakoby jest to bardzo szkodliwe ( mimo, że równolegle jak wspomina komentator powyżej masowe rozsiewanie trującej chemii nie jest uważane za szkodliwe). Ludziom można zabronić palić liście, ale nie da się zabronić drzewom zrzucać liście na zimę. A coś z tymi liśćmi trzeba robić bo jak nie to przyjdzie np. Straż miejska i wlepi mandat za nieuprzątnięte liście. No więc mieszkańcy uprzątają liście i pojawia się następny problem co z tymi uprzątniętymi liścmi zrobić. Dawniej jesienią w każdym ogródku paliło się w ognisku liście, zwiędłą trawę, gałązki i było po problemie. Na dodatek popiół ze spalonych liści, trawy, gałęzi jest znakomitym naturalnym nawozem do użyźniania ziemi. W ten sposób zresztą działa w naturze naturalny obieg materii. Rośliny pobierają substancje mineralne z gleby, budują swoją tkankę roślinną, a potem gdy minie ich czas obumierają i albo bakterie rozkładają je na powrót albo ogień je spopiela. Dziś zakazane jest palenie suszu roślinnego, a liście co jesień spadają z drzew. Więc co robi obywatel? robi to co ci kołchoźnicy w tym serialu o Annie German, obywatel wycina drzewa liściaste i ma święty spokój. Proste jak 2 razy 2. Tylko pojawia się problem taki, że kto teraz będzie w zastępstwie wyciętych drzew przetwarzał produkowany przez człowieka choćby w trakcie oddychania dwutlenek węgla w życiodajny tlen skoro wycięło się drzewa które są naturalnymi najlepszymi najbardziej ekologicznymi urządzeniami do przemiany dwutlenku węgla w tlen? Widzę dwa rozwiązania. Albo zakaże się oddychania albo też zacznie się produkować specjalne maski zaopatrzone w mikroprzetwórnie wydychanego dwutlenku w tlen i nakaże się ludziom obowiązkowe chodzenie w nich podobnie jak teraz z powodu covida. Jest jeszcze trzecia możliwość, że zredukuje się odpowiednio ilość ludzi by nie produkowali podobnie jak ogniska czy piecyki dwutlenku węgla. Ciekawe jak to dalej będzie z tym dwutlenkiem.
Komuś potrzebne drzewo na opał. Zdrowego świerka wycieli na Andersa. Robią z miasta pustynie. Co robią radni?