Kalendarium: 28 czerwca 1956 robotnicy Poznania wyszli na ulice z hasłem „Chleba i wolności”. Od władzy otrzymali kule. „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie”
28 czerwca 1956 roku robotnicy Poznania wyszli na ulice w sprzeciwie wobec niesprawiedliwości ekonomicznych. Robotniczy gniew szybko skierował się przeciw władzy komunistycznej, a protest przybrał cechy powstania. Co wydarzyło się wówczas w Poznaniu?
Poznański Czerwiec ’56: „Chleba”
Problem szczególnie dotknął Poznania i Wielkopolski, która choć była jednym z najlepiej rozwiniętych gospodarczo regionów kraju, to w ramach planu sześcioletniego była wyraźnie zaniedbywana – nakłady inwestycyjne (w przeliczeniu na jednego mieszkańca) wynosiły w Poznaniu 368 zł, gdy tymczasem w Warszawie 1276 zł, w Krakowie 1147 zł, a we Wrocławiu 505 zł. Nierównomiernie do wzrostu ludności rósł zasób mieszkaniowy, a średnie zarobki w Poznaniu były o 100 złotych niższe niż średnia krajowa. Dodatkowo w Wielkopolsce intensywnie realizowano program kolektywizacji rolnictwa. Robotnikom podwyższano normy produkcyjne, błędnie naliczano podatki oraz obniżano pensje. Do tego dochodziły problemy z BHP, organizacją pracy (przestoje), zaopatrzeniem i widoczne nierówności, sprzeczne z obowiązującą ideologią.
W wielu przedsiębiorstwach narastał gniew spowodowany sprawami ekonomicznymi. Wyróżnić można tu m.in. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, Zakład Naprawczy Taboru Kolejowego, Zjednoczenie Budownictwa Miejskiego czy przede wszystkim Zakłady Metalowe im. Stalina, znane jako ZISPO (wcześniej i później Hipolit Cegielski Poznań). Tam nastroje były najbardziej bojowe: już kilka dni przed 28 czerwca organizowano strajki, wysłano też delegację robotników do Warszawy, która 27 czerwca zdobyła obietnicę częściowego spełnienia postulatów pracowniczych. Ostatecznie jednak frustracja robotników narastała i protest wisiał w powietrzu. Robotniczy liderzy z ZISPO po latach wspominali, że nawiązywali kontakty z innymi zakładami, a umówionym sygnałem strajkowym miało być uruchomienie po godzinie 6:00 syreny fabrycznej w „Ceglorzu”. Protestowi miał sprzyjać fakt, że w mieście odbywały się Międzynarodowe Targi Poznańskie, na których gościło wielu cudzoziemców – ich obecność miała powstrzymywać władzę przed brutalną interwencją.
PolskieRadio24.pl: Specjalny Serwis Informacyjny POZNAŃ’56 – link
Poznański Czerwiec ’56: „Wolności”
28 czerwca robotnicy Zakładów im. Stalina przerwali pracę, ogłosili strajk, uruchomili syrenę fabryczną i sformowali pochód, który udał się do centrum Poznania, na plac Stalina (dzisiaj: Mickiewicza) i pod Zamek cesarski, który był siedzibą Miejskiej Rady Narodowej. Z fabryki wyszło ok. 80% robotników. Wkrótce do pochodu dołączali pracownicy z kolejnych zakładów oraz mieszkańcy Poznania. Około godz. 9:00 na placu rozpoczął się wiec, w którym mogło wziąć udział nawet ok. 100 tys. osób. W czasie przemarszu i wiecu wznoszono najpierw hasła o charakterze ekonomicznym, np. „Chcemy chleba”, „Precz z wyzyskiem świata pracy”, „Precz z czerwoną burżuazją”, „Mniej pałaców, a więcej mieszkań”. Szybko jednak zaczęły pojawiać się też treści polityczne („My chcemy wolności”, „Precz z bolszewikami”, „Niech żyje Mikołajczyk”), narodowe („Precz z Ruskimi”, „Precz z Rucholami”) czy religijne („My chcemy Boga”). Śpiewano pieśni religijno-narodowe, w tym „Boże coś Polskę” oraz „Rotę”, w której miejsce Niemców zajęli Rosjanie. W tej pierwszej fazie protest miał charakter wybuchu wolności, a język narodowy pomagał w zawiązaniu wspólnoty. Protest cieszył się poparciem nie tylko mieszkańców Poznania – co ciekawe, zachowało się wiele świadectw mówiących, że neutralność lub sympatię okazywali również np. milicjanci.
>>> Poznań 1956. Czołgi przeciwko robotnikom wołającym o chleb <<<
• PolskieRadio.pl [29.06.2023]: – 29 czerwca 1956 roku premier Józef Cyrankiewicz wygłosił przemówienie, w którym padła groźba, że „każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie”. Przeciw ludziom wołającym o chleb i wolność władza wysłała 359 czołgów i 10 tysięcy żołnierzy, którzy wystrzelili ok. 180 tys. pocisków z broni ręcznej i maszynowej...♂
W czasie demonstracji na placu Stalina wysuwano żądanie nawiązania rozmów z protestującymi przez delegację rządową. Gdy jakiekolwiek rozmowy okazały się niemożliwe, nastroje zaczęły stawać się coraz bardziej burzliwe – zwiększano własne postulaty, demonstranci zaczęli wdzierać się też do budynków publicznych. Najpierw „zajęto” Zamek jako siedzibę MRN, później zaś pobliski gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR (do niedawna siedzibę Wydziału Historycznego UAM) oraz inne miejsca, np. sąd. Wejście demonstrantów do KW miało cechy archetypicznego wejścia rewolucyjnego ludu do pałaców władzy – gmach zdemolowano, ujawniono przywileje aparatu (dobrze zaopatrzony „sklep za żółtymi firankami”) oraz symbolicznie przejęto w posiadanie „klasy robotniczej”. Na gmachu pojawił się nawet napis „Mieszkania do wynajęcia”, który był krytyką przepychu władzy i przeznaczania pieniędzy na gmachy partyjne, nie zaś na potrzeby ludności. Na gmachu ZUS-u protestujący zrzucili z dachu aparaturę zagłuszającą zachodnie radiostacje.
Bitwa na ulicach
Nastroje rewolucyjne narastały. Słabość systemu, która objawiła się w łatwości zajęcia gmachu KW, zachęcała protestujących do dalszej aktywności. Prym wiedli zwłaszcza młodzi robotnicy. Zajęto więzienie na ulicy Młyńskiej i mniejsze posterunki policji oraz ruszono na gmach Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa na ul. Kochanowskiego. Z budynku padły strzały, co ostatecznie zaogniło sytuację. Robotnicy w różnych miejscach (np. studiach wojskowych uczelni poznańskich) zdobyli broń palną, co spowodowało, że na ulicach Poznania rozpoczęły się regularne walki. Równolegle w mieście trwało polowanie na funkcjonariuszy UB, jednego z nich po długim pościgu śmiertelnie pobito na Dworcu Głównym. Skierowanie gniewu przeciw funkcjonariuszom bezpieczeństwa było odruchem odreagowania ostatnich lat terroru i wszechwładzy aparatu przemocy. Teraz, w obliczu rewolucji, można było się na ubekach zemścić.
Wokół siedziby UB na Kochanowskiego trwały regularne walki. Początkowo próbowano opanować sytuację siłami milicji, UB oraz miejscowego pułku Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jednak w obliczu skali zrywu władze w Warszawie podjęły decyzje o użyciu wojska. Do akcji stopniowo włączono najpierw podchorążych z miejscowej szkoły wojsk pancernych, później zaś do Poznania sprowadzono oddziały z 10. i 19. Dywizji Pancernej oraz 4. i 5. Dywizji Piechoty – łącznie ponad 10 tys. żołnierzy, 359 czołgów, 31 dział pancernych, 6 armat przeciwlotniczych, 30 transporterów opancerzonych i 880 samochodów. Operacją dowodził gen. dyw. Wsiewołod Strażewski, dowódca Śląskiego Okręgu Wojskowego. Po południu w Poznaniu toczyły się regularne potyczki z udziałem sprzętu pancernego (zniszczono lub uszkodzono 31 czołgów), których celem była likwidacja punktów oporu.
8 Wikipedia: – Poznański Czerwiec (Czerwiec ’56)
◙ Podobne informacje:
PR4: Polityczne procesy pokazowe – jak wyglądały i czemu służyły?
N: Męczennik radomskiego Czerwca 1976 r. – rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego
TVN: ? ,,Zastraszyć dziennikarza”. Superwizjer – Lokalne media. Cena niezależności
doRZ: Śmierć dziennikarki Polsatu. Miała posiadać dokumenty o pedofilii – a…