RK: Rusza program "Moja woda" - dotacje do 5.000 zł na przydomowe instalacje do kumulacji wód opadowych - Internetowy Portal Informacyjny Mieszkańców Miasta i Gminy Busko-Zdrój
Wsparcie w kwocie do 5 tys. zł pozwoli tworzyć przydomowe instalacje służące zatrzymywaniu wody. Pieniądze można dostać na zbiorniki zamknięte i otwarte, czyli beczki i oczka wodne, a także sprzęt służący do zebrania wody oraz wykorzystania jej, na przykład do podlewania roślin.
– Ten program jest pierwszym tego rodzaju przedsięwzięciem na skalę ogólnokrajową, adresowanym do osób indywidualnych – mówił podczas inauguracji w Świętokrzyskiem, Szymon Tumielewicz z Ministerstwa Klimatu.
Program odpowiada na wyzwania i problemy związane ze zmianą klimatu, a mianowicie z suszą oraz z drugiej strony – intensywnymi opadami powodującymi powodzie i podtopienia. W województwie świętokrzyskim program jest wdrażany przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Kielcach, gdzie należy składać wnioski.
Ze szczegółami dotyczącymi programu można zapoznać się na stronie Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Kielcach.
– Będziemy chcieli realizować ten program jak najszybciej, by jak najwięcej osób z niego skorzystało – mówi Ryszard Gliwiński, prezes instytucji.
W mieście woda deszczowa szybko spływa po asfaltowych i betonowych nawierzchniach, zbierając po drodze zanieczyszczenia osiadłe na ich powierzchni, po czym trafia do studzienek kanalizacyjnych, a stamtąd do rzek, potoków lub innych cieków powierzchniowych i dalej do morza. Dlatego opad wiąże się na terenach zurbanizowanych z trzema głównymi problemami: zmianą reżimu hydrologicznego, związaną z szybkim odpływem z uszczelnionych nawierzchni, zanieczyszczeniami, które razem z deszczówką trafiają do wód powierzchniowych oraz ograniczoną przepustowością infrastruktury kanalizacji deszczowej, która w przypadku nawalnych opadów nie nadąża z odprowadzaniem wody.
Problem 1: Zmiany w bilansie wodnym
Woda w krajobrazie nieustannie krąży. Na cykl hydrologiczny składa się szereg procesów: parowanie, transpiracja, opady atmosferyczne, retencja, infiltracja, odpływ powierzchniowy i gruntowy oraz przepływ w korytach cieku. W środowisku zurbanizowanym ten cykl jest zaburzony – obniżają się zwłaszcza zdolności retencyjne zlewni. Oznacza to, że mniej wody zatrzymywane jest w krajobrazie.
Retencja wodna to naturalne zjawisko, polegające na okresowym magazynowaniu wody, co opóźnia jej odpływ z danego terenu. Wodę mogą zatrzymywać rzeki, jeziora, zbiorniki retencyjne, mokradła – mówimy wówczas o retencji powierzchniowej. Wodę mogą zatrzymywać również skały podłoża, tworzą się wówczas zbiorniki wody podziemnej, która uwięziona w podłożu latami, ulega mineralizacji, rozpuszczając skały, w których krąży. Zatem retencja podziemna sprzyja powstawaniu wód mineralnych.
W miastach mamy do czynienia z rosnącą antropopresją, uszczelnianiem gruntów, co powoduje, że woda nie ma gdzie się magazynować, jak również nie może przeniknąć do podłoża. Część opadów jest odparowywana przez grunt i rośliny do atmosfery. Dlatego na terenach biologicznie aktywnych, ilość tzw. odpływu powierzchniowego może być nawet pięciokrotnie niższa, niż w miastach, na uszczelnionych terenach.
To z kolei powoduje, że w miastach rosną koszty budowy infrastruktury kanalizacyjnej, musi ona również być zdolna do przyjęcia dużej ilości wody w krótszym czasie.
Choć sąd wydał zakaz wycinania drzew, prace budowlane trwają. Równie wielkie kontrowersje wzbudzają plany władz Warszawy w kwestii przeznaczenia Portu Czerniakowskiego w centrum miasta na teren pod biurowiec. Najczęściej takie decyzje są uzasadniane argumentami ekonomicznymi – odpadają koszty utrzymania zieleni, inwestorzy płacą spore pieniądze. Ale przy podejmowaniu tego rodzaju decyzji, zazwyczaj pomija się fakt, że przyroda również ma policzalną wartość, którą można uzasadnić publiczne wydatki na jej utrzymanie. Dr Marek Giergiczny z Warszawskiego Ośrodka Ekonomii Ekologicznej na Uniwersytecie Warszawskim dokonał wyceny korzyści rekreacyjnych, jakich społeczeństwu dostarcza Tatrzański Park Narodowy. Jak podaje w artykule „Ile jest warte Morskie Oko?”[1]: „Stosując analizę ekonometryczną można oszacować funkcję popytu na rekreację w Tatrach i stwierdzić, że Tatry dostarczają społeczeństwu strumienia korzyści rekreacyjnych o wartości 144 mln zł rocznie (w cenach z 2001).”
Ujmując sprawę prościej – mniej drzew w mieście oznacza mniej korzyści w postaci możliwości rekreacji (wystarczy zajrzeć do parków miejskich w ładne, słoneczne niedziele – znajdziemy tam mnóstwo ludzi), czystszego powietrza, retencji wody i poprawy mikroklimatu, nakładów na oczyszczanie ścieków, poprawy samopoczucia i efektywności pracy, ochrony przed hałasem itd. Z kolei ochrona powietrza, wody i gleb, a w konsekwencji zdrowia mieszkańców miast wymaga zwiększonego wysiłku i nakładów finansowych. Nie trzeba dokonywać skomplikowanych obliczeń, aby uświadomić sobie, że wraz z redukowaniem ilości i jakości zieleni w miastach dosłownie podcinamy gałąź, na której siedzimy.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna.