RK: Samorządy wypowiedzą wojnę komarom? Czy opryski są bezpieczne?
Plaga komarów, która dotknęła w ostatnich dniach województwo świętokrzyskie, coraz bardziej uprzykrza życie mieszkańcom. Tym razem owady oprócz terenów wiejskich chmarami można spotkać także w miastach.
W urzędzie wojewódzkim pojawiły się w tej sprawie pierwsze apele samorządowców i parlamentarzystów o pomoc w przeprowadzeniu oprysków, szczególnie nad terenami dotkniętymi ostatnimi ulewami, gdzie komarów jest najwięcej.
Jak mówi poseł Michał Cieślak, samorządy zapowiedziały już zakup biologicznych środków przeciwko komarom, ale nie mają możliwości rozpylenia ich na terenie gmin. Jak sugeruje, dobrym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie m.in. sił lotniczych Państwowej Straży Pożarnej, które zwykle są wykorzystywanych do gaszenia pożarów lasów. Odkomarzanie przeprowadza m.in. Sandomierz.
Czy opryski są bezpieczne? Zdaniem ekspertów nawet te ekologiczne mogą niekorzystnie wpłynąć na środowisko naturalne. Jak tłumaczy Mariusz Gwardjan, zastępca Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii, na tego typu środki reagują nie tylko komary, ale także inne owady, także te pożyteczne. Dodatkowo komarami żywi się wiele ptaków i zwierząt. Lekarz dodaje, że nie są wciąż znane długotrwałe efekty wdychania biologicznych środków do zwalczania komarów przez człowieka. Takie akcje wykonywane są… – cały artykuł na źródłowej stronie Radia Kielce – po kliknięciu na link
2 odpowiedzi na “RK: Samorządy wypowiedzą wojnę komarom? Czy opryski są bezpieczne?”
W Busku, jak w Busku – da się wytrzymać, ale okolicznym wsiom komary zgotowały armagedon. Czy opryski są bezpieczne? Nie, nie są. Czy chemia w jedzeniu nie szkodzi? Szkodzi. Czy antybiotyki nie sieją spustoszenia w organiźmie? Sieją. Czasami jednak trzeba podjąć jakieś działanie, mniejszym lub większym kosztem. To nie globalna wojna chemiczna, tylko lokalne środki zaradcze. Nie wyobrażam sobie reszty letnich miesięcy przy takiej inwazji tych szkodników. I jeśli nie będzie odgórnej reakcji, zastosuję chemię na własną rękę. Dla komfortu swojego i swoich zwierząt.
Dodam jeszcze, że ludzie nie są świadomi, jak wiele chemii używa się w rolnictwie, by mogli zjeść bułki na śniadanie. Oprysk na chwasty – np. miotłę zbożową, na choroby grzybowe, na owady – np. pryszczarkę, przyspieszające dojrzewanie – pochodne Roundapu itp. I to wszystko jest ok, bo odbywa się poza ich świadomością. Informacja o chemicznym – koniecznym – odkomarzaniu budzi natomiast popłoch i troskę o pszczółki. Hipokryzja.