I ❤ Świętokrzyskie: Piekło w „kotle ruskobrodzkim” - przejmujący opis krwawych walk między 16 a 20 stycznia 1945 - Internetowy Portal Informacyjny Mieszkańców Miasta i Gminy Busko-Zdrój

I ❤ Świętokrzyskie: Piekło w „kotle ruskobrodzkim” – przejmujący opis krwawych walk między 16 a 20 stycznia 1945

17 stycznia 2022 | konskie.org.pl Radosław Nowek 13.05.2011 / Jarosław Kruk 27.01.2020 | | 1 komentarz

Fragment poruszającej relacji  uczestnika tamtych wydarzeń, pana Józefa z Ruskiego Brodu, wsi leżącej dziś na pograniczu Świętokrzyskiego i Mazowsza, o którą w styczniu 1945 toczyły się ciężkie i krwawe walki. Zanotowane przez pana Radosława Nowka wspomnienie przedstawia i przybliża ludzką tragedię Polaków, którzy wbrew sobie wcielani byli siłą do hitlerowskiej armii i nierzadko musieli strzelać do swoich rodaków.  – całość opublikował dziewięć lat temu portal Konskie.org.pl

Ruski Bród koło Przysuchy – szesnastego stycznia 1945
Jest tuż przed świtem. W oddali, od strony Stąporkowa słychać głuche dudnienie dział. Od wczoraj w okolicy Ruskiego Brodu i Kuźnicy zaroiło się od niemieckich patroli zwiadowczych. Żołnierze wypytywali moją matkę, czy nie widziała Rosjan. Jeszcze tu nie dotarli. Wyszedłem za potrzebą i ujrzałem w szarości dnia kilkaset sylwetek ludzkich, idących cicho w stronę Kacprowa. Przy moście stała niemiecka pancerka i dwa motocykle, a w stronę Kuźnicy ustawili dwa karabiny maszynowe. Za krzyżem, blisko studni czterech żołnierzy usiadło i przygotowywało posiłek. Wszystko to odbywało się bardzo cicho.

Około godziny 11 ruch się nasilił, jechało coraz więcej samochodów, pancerek i wozów konnych. Słychać też było zgrzyt gąsienic czołgowych w okolicach kościoła. Matka wygoniła mnie abym załatwił jakieś jedzenie od Niemców. Miałem wtedy 14 lat i niewiele do stracenia. Nie bałem się. Podszedłem do żołnierzy jedzących za „krzyżem”. Przyglądałem się łakomie jak w mroźnym poranku maczają chleb w gorącej strawie wypełniającej ich menażki. Nad małym ogniskiem wisiał kociołek i coś bardzo ładnie pachniało, a gęsta para unosiła się w powietrze. To byli młodzi chłopcy, może po 17 lub 18 lat. Na twarzach niesamowite zmęczenie i głębokie, wpadnięte oczy. Jeden z nich zagadnął po polsku „chodź, nie bój się, masz” i dał mi do ręki kawał czarnego chleba. „Mam tu jeszcze godzinę czekać, mogę iść do waszej chałupy? Umyłbym się”. Nalał w swoją menażkę gorącą zupę i poszliśmy do mego domu. Matka się przeraziła, ale on powiedział „Ja jestem Polak, ze Śląska, siłą wzięli, nie bójta się. Chciałem tylko się umyć i zmienić bieliznę”. Matka zaprowadziła go do „komory” i dała gorącej wody. Później opowiadał że musiał iść do wojska, bo zabiliby jego rodzinę. Wychodząc dał nam jeszcze kawałek chleba.

Po południu wyszedłem zobaczyć co się dalej dzieje. Poszedłem w okolicę drogi na Boków, a tam tłumy wojska. Na skraju lasu stało działko czterolufowe z obsługą, z drogi leśnej wylewało się wojsko, pieszo, konno, samochodami. Zaraz mnie stamtąd przegonili. Pobiegłem w stronę kościoła, tam na rozdrożu stały dwa czołgi, kilkanaście samochodów, a przed kościelnym placem siedziało bardzo dużo żołnierzy, tylko jakiś dziwnych – mieli skośne oczy i kruczoczarne włosy, nie mówili też po niemiecku.

To był jeden z niewielu ładnych dni. Był lekki mróz, śniegu jak na lekarstwo i niebo nie było zachmurzone. W drodze powrotnej zauważyłem jeszcze jedno działko czterolufowe ustawione przy „rowku”.

Siedemnastego stycznia
Nic się nie zmienia. Żołnierzy jakby więcej. Pancerka stoi w tym samym miejscu, a za krzyżem inni coś gotują. Nagle słychać samoloty. Stoję i patrzę jak od strony Długiej Brzeziny nadlatuje kilka samolotów sowieckich. Niemcy rozpierzchają się na wszystkie strony, słychać szybkie komendy. Widzę jak od samolotów odrywają się małe ogniki i równymi ściegami szyją wzdłuż drogi. Przeleciały dalej. Atakują na bokowskiej drodze długą kolumnę niemiecką wijącą się na niezbyt szerokim trakcie. Kilkakrotnie zataczają koła i wreszcie wracają w stronę Huciska. Dopiero teraz poczułem zaciskającą się na mym ramieniu rękę matki, i usłyszałem jej krzyk „do piwnicy!!!, zabiją cię!!!” Uspokajam ją. „Już po wszystkim mamo, odlecieli”. Widzę w okolicach mostka kilka nieruchomych postaci, które miały to nieszczęście być na linii ściegu z samolotu. Są i ranni, już opatrywani. Schowaliśmy się do domu. Czołgi i samochody ze skrzyżowania koło kościoła przejechały w stronę Kacprowa. Zabitych i rannych załadowali na wozy konne i ruszyli z nimi w tym samym kierunku. Wydawało mi się, że płynący strumień ludzi nigdy się nie skończy. Widziałem też kilka… – cały tekst na źródłowej stronie konskie.org.pl – po kliknięciu na link

 

◙ Podobne informacje:

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna.

Jedna odpowiedź do “I ❤ Świętokrzyskie: Piekło w „kotle ruskobrodzkim” – przejmujący opis krwawych walk między 16 a 20 stycznia 1945”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Masz pytania? Napisz do nas: redakcja@infobusko.pl